Latający Dromader
Muzeum Narodowego Rolnictwa i Przemysłu Rolno-Spożywczego w Szreniawie może pochwalić się nie tylko ciągnikami, kombajnami, zabytkowymi lokomobilami, czy kolekcją polskich samochodów rolniczych Tarpan, ale również zbiorem… samolotów.
Nie wszyscy bowiem wiedzą, że na rzecz rolnictwa pracują także maszyny latające dokonujące oprysków środkami chemicznymi, czy zrzucające w razie potrzeby środki gaśnicze na duże powierzchnie zagrożone pożarem. Jednym z najbardziej znanych samolotów rolniczych, wyprodukowanych w Polsce, stosowanych od wielu lat także za granicą, jest Dromader, czyli PZL M18. W Szreniawie można z bliska zobaczyć egzemplarz z 1982 roku, pomalowany na żółty kolor, z charakterystyczną sylwetką jednogarbnego wielbłąda, nawiązującą do „garbatego” kształtu samolotu.
Dzieło Wytwórni Sprzętu Komunikacyjnego PZL Mielec swój pierwszy lot wykonało w 1975 roku. Jego protoplastą jest amerykański samolot rolniczy Rockwell S-2R Thrush Commander, oblatany w 1956 roku, do którego Amerykanie poszukiwali w czasie wizyty w Mielcu silników. Polscy inżynierowie zaproponowali silnik, jednak nie można było go po prostu wstawić do Commandera – opracowano więc podobną maszynę, nawiązującą sylwetką do amerykańskiego samolotu rolniczego, i tak powstał samolot, nadzwyczaj udany, który może startować z przygodnych lądowisk i przenosić nawet 2700 dm3 nawozów, środków owadobójczych czy wody ze środkiem gaśniczym.
Co ciekawe, początkowo brano pod uwagę podjęcie produkcji Rockwella, ale konstruktorzy Ośrodka Badawczo-Rozwojowego WSK-Mielec, kierowani przez mgr. inż. Józefa Oleksiaka, zaproponowali własną wersję samolotu. Wykorzystali jedynie z Thrush Commanderów kabinę pilota, środkową i tylną część kratownicy kadłuba, elementy skrzydeł i układu sterowania. Sięgnęli też po produkowany w Mielcu silnik dwupłatowego An-2 – Asz-62IR.
Piloci docenili wysoki stopień bezpieczeństwa, jaki zapewnia Dromader: kabina ulokowana jest wysoko, będąc jednocześnie klatką zabezpieczającą pilota przed urazami w czasie potencjalnego przymusowego lądowania. Zbiornik z przewożoną substancją w takim przypadku też nie naraża go na niebezpieczeństwo, bo umieszczono go z przodu, poniżej stanowiska pilota, więc także nie zagrozi mu swoją masą przy katastrofie. Samolot był nawet przystosowany do przecinania linii energetycznych i telekomunikacyjnych, gdyby pilot musiał zejść nisko na ich poziom i nie mógł nad nimi przelecieć!
Dromadery eksportowano do 24 krajów, przede wszystkim do USA, wyprodukowano ich około 765-770 sztuk (do tego w Brazylii otwarto montownię Dromaderów), a znalazły zastosowanie w agrolotnictwie, straży pożarnej, a nawet po doraźnych przeróbkach – jako chorwacki nocny bombowiec w czasie konfliktu w dawnej Jugosławii. Polskie samoloty świadczyły również usługi agrolotnicze za granicą, m.in. w Sudanie.
Paweł Boner