Komorniki dla Ciebie Edukacja Pod gazem w niebiosa

Pod gazem w niebiosa

przez Krzysztof Smura
4 razy przeczytano 4 minut czytania

W  1918  roku,  wraz  z  wybuchem Powstania Wielkopolskiego  niemiecki hangar  zeppelina, który stał niegdyś w pobliżu obecnego Ronda Solidarności wpadł w ręce Polaków. Przejęto go wraz z  dobrodziejstwem  inwentarza tj. z pozostawionymi samolotami. To one  po  zmianie  barw  stanowić  miały  zalążek  polskiego lotnictwa  wojskowego. Hala zeppelinów opustoszała. Na krótko, bo upodobali ją sobie baloniarze pułkownika Wańkowicza, którego zadaniem było stworzenie balonowej formacji wojskowej.

Wojska balonowe były znane na  frontach I wojny światowej. W tworzącej się Rzeczpospolitej nie zapomniał o nich komendant Józef Piłsudski. Nakazał ich tworzenie w Kongresówce i dawnym zaborze austriackim. Formacje powstały, tyle, że sprzętu nie było widać. Zarówno Rosjanie jak  i Austriacy mieli bazy w głębi kraju, więc dostęp do nich był po prostu żaden. Na szczęście dla całego projektu istniała baza w Poznaniu i co więcej Wielkopolska też  zapragnęła wolności. 6 stycznia 1919 roku powstańcy zdobyli lotnisko Ławica  i wspomnianą wyżej halę Zeppelina. We  wnętrzu tej  ostatniej oprócz samolotów odkryto dwa balony obserwacyjne typu Perceval – Siegsfeld i kilkaset butli z wodorem. Było od czego zaczynać.

Dowódca wojsk lotniczych byłego  zaboru pruskiego wezwał do Poznania ppłk Aleksandra Wańkowicza i nakazał mu tworzenie nowej formacji. Szło  bez oporów. Młodzi ludzie garnęli się do nowego  rodzaju wojsk, chcąc przeżyć przygodę w przestworzach. Z inicjatywy Wańkowicza powołano do życia podchorążówkę, a 21 maja 1919 roku otwarto w Poznaniu Oficerską Szkołę Aeronautyczną.  Jednocześnie polski rząd dokonywał zakupu nowego sprzętu we Francji  i Austrii. Jeszcze latem uformowano  kilka kompanii aeronautycznych, a 23 lipca odbył się pierwszy w Polsce wzlot balonem obserwacyjnym. Dokonano go w pobliżu opisywanego hangaru. Pułkownik Wańkowicz siedząc w koszu i unosząc się nad polami Winograd,  mógł wówczas jako pierwszy stwierdzić, że Poznań z wysokości kilkuset metrów wygląda naprawdę pięknie. Od  tej chwili datuje się historia polskiej aeronautyki balonowej.

O tym, że tego  rodzaju wojska były potrzebne, przekonano się choćby na froncie białorusko-litewskim. Wielkopolanie w swych balonach wznosili się ponad linie frontu i meldowali o ruchach wojsk nieprzyjacielskich, stanowiskach baterii armatnich czy zbliżających się pociągach pancernych. Dzięki ich wskazówkom niszczono kolejne  punkty oporu bolszewików. Niestety, baloniarze również  ginęli  atakowani przez sowieckie samoloty czy artylerię naziemną. Wielu spośród nich zostało odznaczonych najwyższymi odznaczeniami wojskowymi. Gdy okazało się, że straty są coraz wyższe, a użycie wojsk balonowych coraz mniej możliwe, pułkownik Wańkowicz zdecydował o zjednoczeniu wszystkich baonów aeronautycznych i utworzeniu pułku… piechoty  balonowej. Nie trzeba chyba dodawać, że i tu wychowankowie poznańskiej szkoły radzili sobie świetnie, o czym świadczą choćby kolejne nadania orderów Virtuti Militari. Po ustaniu działań wojennych baloniarze wrócili między innymi do Poznania, do którego trafił I baon aeronautyczny, a od czasu do czasu poznaniacy częściej mogli ich oglądać nad dachami swych domów.

– Po czasach wojennej zawieruchy hangar na polach winiarskich pozostaje w pewnym związku  z  dziejami  twórczości  filmowej  – pisał Zbigniew Zakrzewski w  „Ulicami  mego Poznania”.  W  1929  roku  podejmowano  próby  przejęcia   budowli  na  potrzeby  wytwórni  filmowej.  Starania  Władysława   Dzwonkowskiego,   który   chciał  się  wzorować  na  niemieckiej wytwórni Tobis Klang Film istniejącej również w hali  zeppelinów spełzły jednak na niczym.  Winien był kryzys gospodarczy który dotknął całą ówczesną Polskę. A szkoda, bo  może dziś zamiast Łodzi to Poznań byłby stolicą polskiego filmu.

Hangar zeppelina dotrwał w stanie nienaruszonym aż do 1945 roku. Dokonał żywota w czasie walk o Poznań. Podobno w jego pobliżu bronił się niemiecki tygrys, który w bezpośrednim starciu posłał „do nieba” załogi kilkunastu rosyjskich czołgów. Ale… może to legenda. W każdym razie poznaniacy rozebrali co było do rozebrania i zostawili to co zostało do dziś. A szkoda.

Krzysztof Smura

Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca.
Podzielenia się nim ze znajomymi.

MOŻE CIĘ ZAINTERESUJE?

O Nas

Komorniki dla Ciebie – lokalna bezpłatna gazeta w Gminie Komorniki

Komorniki dla Ciebie – All Right Reserved. Developed by ONEBIT

Ta strona używa plików cookie, aby poprawić komfort korzystania z niej. Zakładamy, że nie masz nic przeciwko temu, ale możesz zrezygnować, jeśli chcesz. Zgoda Zapoznaj się

Are you sure want to unlock this post?
Unlock left : 0
Are you sure want to cancel subscription?
-
00:00
00:00
Update Required Flash plugin
-
00:00
00:00