Woda za wodą
Aż 675 lat trzeba było czekać by Poznań uregulował bieg Warty. Dziś miasta bronią potężne wały. By powstały, trzeba było ogromnych strat materialnych i wielu ofiar. W kwietniu minęło sto lat od ostatniej wielkiej powodzi w Poznaniu.
W 1253 roku – roku gdy Poznań zyskał prawa miejskie, w Kronice Wielkopolskiej odnotowano pierwszą pisemną wzmiankę o powodzi. Nieznany kronikarz pisał: ,,Tegoż roku w miesiącu lipcu rzeka Warta z brzegów wystąpiła niezmiernie na skutek ulew, które od Wielkiej Nocy aż do świętego Jakuba dzień i noc lały. Po polach i drogach ludzie czółnami pływali, a gdy żniwa nadeszły, musiano upatrywać wzgórków, na których by zboże składać można było.”
Na przestrzeni wieków jeśli ktoś miał szczęście i ocalał z powodzi, miał często i pecha, bowiem po wodzie niemal zawsze przychodziła zaraza. Oddajmy głos kronikarzowi. Woda sięga 9,5 metra ponad zero wodowskazu. Jest rok 1736. Największa powódź Poznania.
– W ciągu kilku dni rozpadła się bóżnica przy Żydowskiej, a wraz z nią ponad 30 kamienic. Przy Drewnianej żywioł pochłonął 64 domy. Zerwanych zostało kilka mostów. Zburzone warownie wokół miasta straszyły kikutami umocnień. Woda niosła dobytek całych pokoleń. Rybacy wypływający na połów mówili, że słyszeli głosy nawołujących się syren. Gdy woda ustąpiła, ludzie marli jak muchy, a mięso czerwieniało jak ścierwo. Szła zaraza.
Tego typu relacje popierane statyką osób, które zginęły bądź zmarły w przypadku popowodziowej zarazy morowej notowano aż do 1924 roku. Wtedy to przez Poznań ostatni raz przetoczyła się potężna fala powodziowa.
Do początków XIX wieku miasto broniło się przed powodziami, budując groble. Przykładowo kapituła poznańska budowała groble nad Cybiną i na Chwaliszewie. Zygmunt Stary zalecał miastu naprawę grobli zwanej Czartorją, jego syn Zygmunt August pisał o groblach Spustnej i Kamiennej (okolice dzisiejszego mostu Rocha)…
Tak naprawdę prace regulacyjne Warty rozpoczęto dopiero w 1873 roku, budując tamy i wały regulacyjne przy ujściach Warty. Miasto pozostawiano samemu sobie co dało zgubny efekt w trakcie powodzi 1888 i 1889 roku. W 1897 roku postanowiono kosztem 1,5 miliona marek podnieść korony wałów przy moście Chwaliszewskim do wysokości 7,20 metra nad poziom wody. W następnych latach kolejne miliony marek pochłonęła budowa portu rzecznego, mostu Rocha, mostu Śródeckiego, pogłębianie kanałów ulgi i budowa nabrzeży.
Prace poczynione po ostatniej powodzi XIX wieku uchroniły Poznań na długie lata przed zalaniem. Było dobrze, aż do 1924 roku. Na początku kwietnia przez miasto przetoczyła się wielka fala powodziowa. Dzięki poczynionym wcześniej inwestycjom uchroniono niżej położone dzielnice. Woda wtargnęła jednak na Wildę i Łęgi Dębińskie oraz podmyła filary mostów. To z kolei spowodowało, że władze miasta zdecydowały się wybudować groblę sięgającą od mostu Rocha do nasypu kolejowego w Dębinie. Prace nad nią trwały pięć lat. Bieg Warty został uregulowany w 1928 roku. Od pierwszej ,,zapisanej’’ powodzi minęło 675 lat.
Krzysztof Smura